Głośne słowo ostrzeżenia padło od strony pieców. Spieszne ruchy szarych postaci. Przez ciemne szkła okularów śledzą właściwy moment działania. Już! I z nachylonej “gruszki” lunęło żywe słońce w podstawiony kubeł ogniotrwały. Już z góry po szynie potoczyło się ostrożnie koło i stanęło nad otworem formy. Z wolna stacza się paląca, świecąca struga w szczelinę – w przestrzeń, co dzwonem się wypełni. Przez przetchlinki, wystające z formy buchają płomienie. Ulano dzwon, co będzie żywych zwoływał, zmarłych żegnał i odganiał pioruny.
Okolica jest gratką dla sympatyków historii. To z pobliskiej, jednej z najpiękniejszych latarni Bałtyku, padły pierwsze strzały drugiej wojny światowej w kierunku Westerplatte, którego charakterystyczna mogiła wznosi się nad dzielnicą.
Na końcu ulicy widać cumujący prom Polferries, który codziennie łączy bezpośrednio Gdańsk ze Sztokholmem, a zaraz obok wznosi się majestatyczny gmach Kościoła Morskiego – jednej z najpiękniejszych w Gdańsku, poewangelickich, gotyckich świątyń.
Codziennie można usłyszeć wyjątkowe brzmienie dzwonu. Jeden ze świątynnych dzwonów wyprodukowany był wiek temu w stoczni gdańskiej. Samą legendarną stocznię widać ze znajdującej się nad brzegiem Wisły promenady wzdłuż Szańca Zachodniego, ulubionego miejsca wielu amatorów łowienia ryb, skąd można obserwować leniwie snujące się statki, promy i jachty.